W Krakowie już chyba od roku raczej trudno jest uświadczyć słońce. Po jesiennych mgłach i pluchach przyszła półroczna zima (na którą gotowi byli chyba tylko Starkowie), a już pod koniec kwietnia, kiedy zaczęła się wiosna, szybko zorientowaliśmy się, że to tylko żart i teraz już od razu będzie znowu jesień. Nie najlepiej się dzieje pod względem pogodowym. Ale ostatecznie wiosenne oznaki są obecne. Pisaliśmy już o szparagach, bzach i truskawkach, zauważyć można już także goździki. A dzisiaj będzie o akacjach. Na podwieczorek jadłyśmy z mamą smażone kwiaty akacji. Było to moim marzeniem od czasów podstawówki. Były to czasy, kiedy każdy z nas miał podobny pomysł na życie - zamieszkać w baobabie. Choć wszyscy jak jeden mąż twierdziliśmy, że "W pustyni i w puszczy" jest lekturą głupią i zbyt dziecinną, jak na nasze dorosłe umysły, to wizja ta była jednak tak przemożnie nęcąca. Kiedy więc okazało się, że może się to nie udać w polskich warunkach, moje zainteresowanie przemieściło się w stronę chęci zjedzenia kwiatów akacji (ten szok, kiedy zorientowałam się, że to te same drzewa, które rosną na sawannie!!!) i bezgranicznego uwielbienia dla "Króla Lwa".
Smażone kwiaty akacji:
Zebrać torebkę gałązek z kwiatkami. Zrobić ciasto naleśnikowe:
1 jako
pół szklanki mleka
tyle mąki, aby utworzyć ciasto o gęstości kwaśnej śmietany
opakowanie cukru z prawdziwą wanilią
Wymieszać wszystkie składniki ciasta, odstawić na kilka godzin. Po tym czasie rozgrzać w rondelku sporą ilość tłuszczu i smażyć w nim zamoczone w cieście kwiaty.
Smacznego życzy A.
Nie wiedziałam, że można jeść takie kwiatki! Super! A tego braku słońca w Krakowie mam już naprawdę dość! :(
OdpowiedzUsuńMożna jeść! Może słońca nie zastąpią, ale radości jest co nie miara:)
OdpowiedzUsuńCudny ten wpis, uśmiech mi wykwitł na twarzy i pozostanie tam już do wieczora :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy! Bardzo nam miło, niech tak zostanie:)
Usuń...mmmm zapachniało wiosną!
OdpowiedzUsuńNominowałam Twój Blog do Liebster Blog Awards. Znajdziesz szczegóły tutaj: http://sosweetsospicy.blogspot.com/2013/06/liebster-blog-awards.html. Pozdrawiam!
Droga A.
OdpowiedzUsuńNie zawiodłam się.. znowu zafajniało mi wiosennie od Twojego wpisu;
Za oknem kwitną moje kochane lipy..a może by tak lipowe kwiaty walnąć w ciasto i usmażyć, wszak tak słodko pachnie, nieomal jak akacja..
J
Nie jadłam nigdy kwiatów lipy. Muszę spróbować:)
UsuńStanislavski Catering Company.Wlazłam tam i !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Super!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJestem z Ciebie DUMNA CÓRO!!!!!!!!!!!
T/M
Twoja Matka