Zaszła pomyłka. Los z nas zakpił. Świat się pomylił. Zgniły nam banany. Taka karma.
Te banany były dwa. Tak jak my. Kiedy nadchodzi smutny, deszczowy, mglisty, zakurzony wieczór, strudzone całodziennym zmaganiem się z niezmierzonym dziadostwem tego świata, potrzebujemy chwili niczym niezmąconej rozrywki. Solucja jest tylko jedna. Choć zapadła już cisza nocna, a obowiązującym dress codem są piżamy, nie sposób utrzymać emocji na wodzy. Zaczyna się zazwyczaj od tego, że J. zasłyszawszy nie takie znowu ciche nucenie A. zza ściany, jednym susem znajduje się u drzwi i wtóruje jej śpiewem. Okazuje się, że nie tylko my tak mamy:
Jako duet sprawdza się też dobrze brioszka z masłem.
BRIOCHE
170 g miękkiego masła
380 g mąki
100 ml mleka
30 g drożdży
50 g drobnego cukru
szczypta soli
4 jajka (3 do ciasta i 1 do posmarowania)
Ciepłe mleko rozmieszać z pokruszonymi drożdżami i łyżeczką mąki oraz łyżeczką cukru. Zostawić na 5-10 minut, aż urośnie. Przesiać mąkę, dodać roztwór drożdży, i rozbełtane jajka (3), mieszać hakiem w mikserze, dodając stopniowo miękkie masło. Kiedy ciasto będzie gładkie i będzie odchodzić od miski, zostawić je przykryte ściereczką na godzinę. Przygotować tortownicę (najlepiej o śr. 26 cm, ale my robiłyśmy w mniejszej i wszystko wyszło pięknie, ładnie) - wyłożyć ją wysmarowanym masłem papierem do pieczenia. Z urośniętego ciasta formować bułeczki i układać je blisko obok siebie w tortownicy. Zostawić na kolejne pół godziny. Nagrzać piekarnik do 180 stopni, posmarować bułeczki rozbełtanym jajkiem z mlekiem i piec ok. 30 minut, aż ciasto się ładnie zarumieni. Jeśli zauważycie, że jest już wystarczająco ciemne, a wciąż nie będzie gotowe - przykryjcie ciasto folią aluminiową.
Po wyciągnięciu brioche są gotowe do spożycia, SMACZNEGO!
I jeszcze raz smacznego życzą J. i A.! Nareszcie razem!
smutno mi Boże!
OdpowiedzUsuńJakie PIĘKNE ZDJĘCIA!!!! Jaki pozytywny tekst!!! Jaki Super przepis!!! Jakie Wy jesteście fajne!!!!
OdpowiedzUsuńJak ja wam zazdroszczę!!! Takie ładne ciasto NIGDY MI SIĘ NIE UDAŁO, drogie Master Szefki!!!
Pozdrawiam . J
M. nie ma się już co smucić:)
OdpowiedzUsuńJulii dziękujemy za pochwały!