Pokazywanie postów oznaczonych etykietą cobbler. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą cobbler. Pokaż wszystkie posty

sobota, 10 grudnia 2011

gdy kota nie ma....


Pozostawiona sama sobie na niemal cały weekend, z perspektywą poniedziałkowego "wrednego" kolokwium postanowiłam umilić sobie piątkowy zimowo-jesienny wieczór. Nic innego jak tylko gorąca kąpiel, gorące kakao i gorący cobbler nie chciało mi przyjść do głowy (może jeszcze poza filmem z Robertem Downey Jr.). Postanowiłam więc po powrocie z uczelni jak najprędzej zrealizować wszystkie pozycje z listy, poczynając od deseru.
Niestety letnie owoce można teraz dostać jedynie w wersji zamrożonej, ale dla mnie, entuzjastki zamarzniętych owoców, to żaden problem. Wykorzystałam więc jabłka ze słoików, które Babcia zrobiła na zimę, czereśnie podobnego pochodzenia i wiśnie z mrożonki. Owoce obsypałam cynamonem i zalałam ciastem: dwie łyżki masła roztopiłam z łyżką cukru, następnie do nich dodałam  dwie łyżki mleka, jedno jajko i 4 łyżki mąki.
Zapiekanie całości trwa około 15 minut w temperaturze 150 stopni. 
Smacznego życzy M.