Pokazywanie postów oznaczonych etykietą truskawki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą truskawki. Pokaż wszystkie posty

piątek, 4 lipca 2014

Potem odpoczniesz


Nadeszło lato, noce które nie stają się czarne, które kuszą przyjemnym powiewem, filetowym niebem i obietnicą, że nawet niewyspana będę wypoczęta. Moje pierwsze wakacje z pracą, a jednocześnie pierwsze, podczas których nie wisi nade mną widmo egzaminów. Tęsknię za wolnością, jaką dawały studia, choć nigdy nie myślałam, że to przyznam. Tym bardziej przytłacza mnie lato, wakacje i brak swobody. Tyle rzeczy chciałabym zrobić latem, że tylko ciepłe wieczory dają mi poczucie spokoju. Mówią, że jest dobrze, jest przyjemnie, jest pięknie i nawet to dorosłe życie nie jest najgorsze. I poranki na rowerze, gdy mogę się jeszcze łudzić, że jadę bo chcę, a nie muszę.
Czerpię więc z lata owocami i warzywami, białym serem i chlebem z masłem i pomidorem. I jestem szczęśliwa (a może to efekt zwolnienia i dwóch w całości przespanych dni :-p)
A wam proponuję ostatnie truskawki zużyć na sernik z serków homogenizowanych z truskawkami z moich wypieków.  Zrezygnowałam jedynie z biszkoptowego spodu i galaretki na górze. Pyszny, szybki i szalenie letni.

Smacznego życzy M.

piątek, 19 lipca 2013

Wakacje!!!


Niemożliwe! Po dwóch miesiącach niespania, pisania, stresu i niezdrowej ekscytacji mam wakacje. Oczywiście moja martyrologia nie jest do końca realna, ale czego się nie wymyśla na potrzeby budowania legendy...  Teraz zaś tylko seriale, domowe obiady, telewizja i książki z biblioteki - a więc jestem w domu. Niestety, kiedy nikt mnie nie budzi potrafię spać zdecydowanie za długo i wstaję od razu zła, że zmarnowałam poranek. Aby nie był zupełnie bez sensu przyrządzam wakacyjne śniadanie. Koty zazdrosne, że ja coś jem a one nie patrzą na mnie z wyrzutem, z kwiatów na balkonie lecą na potęgę białe płatki i robią potworny bałagan, mam w głowie mnóstwo obowiązków, które powinnam podjąć jeszcze zanim skończy się lato. Ale na razie mam wakacje!

Na granolę:
200 g migdałów w skórce
200 g orzechów laskowych w skórce
łyżka masła
3 łyżki cukru
łyżka miodu
Orzechy laskowe wsypuję na blachę i wstawiam do piekarnika nagrzanego do 200 stopni. Wyjmuję, gdy się zarumienią i poczuję ich zapach. Trąc je w rękach pozbywam się ich skórki. Migdały w skórce prażę na patelni, zdejmuję gdy się zarumienią. Na pustą patelnię wsypuję cukier, czekam aż się rozpuści, nie mieszając. Gdy zbrązowieje szybko dodaję masło, mieszam i dodaję wszystkie orzechy, a potem miód. Mieszankę wylewam na blachę wyłożoną folią aluminiową i zostawiam do wystygnięcia. Potem łamię i wrzucam do słoików. W zamkniętych słoikach można ją przechowywać do kilku tygodni.
Jogurt z granolą i truskawkami:
dwie garści truskawek 
łyżka octu balsamico
kilka listków mięty
2 łyżki cukru
1 mały jogurt
granola
Truskawki pozbawiam szypułek i kroję w ćwiartki, zalewam łyżką octu balsamicznego, dodaję cukier i posiekaną miętę. Zostawiam na kilkanaście minut, żeby się zamacerowały. W kubeczku łączę jogurt z garścią orzechowej granoli. Dekoruję truskawkami. 

Smacznego życzy A.!


poniedziałek, 4 czerwca 2012

Tam gdzie rosną truskawki (i mięta)

Z okazji Dnia Dziecka (to nic, że było to trzy dni temu) wzięło nas na wspomnienia. Żeby nie było wątpliwości - były to wspomnienia z dzieciństwa. J. przypomniała sobie, że nie od dziś uwielbia gotować. Już w wieku 4 lat, podczas gdy cała rodzina śledziła w telewizji wieczorne Wiadomości, ona w kuchni swojej babci prowadziła konkurencyjny program "Czas na pieczeń" - rzecz jasna - o tematyce kulinarnej. Później zapraszała do degustacji nieco przerażoną rodzinę, która musiała zachwalać jej finezyjne wytwory. A. wspominała jak daleką drogę przebył jej gust kulinarny. Jako 3-latka pochłaniała hurtowe ilości  jogurtu z pietruszką, potem odnalazła swoje ulubione danie, które darzy dozgonną miłością - bułkę z żółtym serem, zaś w wieku lat 5, będąc po raz pierwszy we Francji spróbowała quiche lorraine, po czym po pierwszym kęsie od razu wypluła go do popielniczki, przynosząc hańbę rodzicom. Tartaletki z truskawkami i ricottą były zaś cichymi towarzyszami naszych reminiscencji. 

Tartaletki z truskawkami i ricottą
250 g riccotty
75 g miękkiego masła
100 g cukru pudru (a najlepiej do smaku)
ciasto kruche (np. z tego przepisu)
Na górę:
truskawki
ocet balsamiczny
cukier puder
posiekana świeża mięta
Wyłożyć formy na tartaletki ciastem. Ciasto nakłuć widelcem, przykryć papierem i wysypać fasolki. Piec w 180 stopniach przez 10 minut, potem ściągnąć papier z fasolkami i piec kolejne 10 minut. Gdy będzie rumiane, wyciągnąć i zostawić do ostygnięcia. W tym czasie przygotować masę i truskawki. Truskawki umyć, oderwać szypułki, pokroić je na plasterki bądź ćwiartki, zalać dwoma łyżkami octu balsamicznego, dodać cukru pudru do smaku i posiekaną miętę, wymieszać. Masło utrzeć z cukrem w makutrze i dodawać ricottę, ciągle ucierając. Wyłożyć masę z ricotty na kruche ciasto, na wierzchu ułożyć zamacerowane truskawki. Przystroić świeżą miętą i jeść ze smakiem!!!!!!

Smacznego życzą J. i A.!

piątek, 4 maja 2012

Wielka majówka

Zdjęcia ciasta dzisiaj są nie najlepszej jakości, bo tato zabrał mi aparat (właściwie to jest jego aparat) i pojechał do Chorwacji. Z Chorwacji właśnie dzisiaj powinni też wracać M. i K. My z J. siedzimy w domu i  ze smutkiem w oczach oczekujemy lata. Przyklejamy nosy do szyby i ocieramy łzy. A więc - wielka majówka!
U mnie brak podróży, ale za to ten 10-dniowy weekend mija mi w dwukierunkowym nastroju. Kierunek Chorwacji, kontra kierunek "podróż wewnętrzna", performatyka mody kontra historia prawa, prażące słońce kontra ulewne deszcze i w końcu rabarbar kontra truskawki. Pogodzone w majowym cieście!


A oto i przepis (z majowej KUCHNI:)

500 g rabarbaru
1 szklanka cukru
18 g żelatyny w proszku
2 szklanki oczyszczonych i pokrojonych truskawek
Sok z ½  cytryny
2 szklanki pokruszonych herbatników
6 łyżek stopionego masła
1 szklanka śmietanki 30 %
Rabarbar pokroić i zasypać cukrem w rondlu. wlać 1/4 szklanki wody i zagotować. Mieszając dusić przez około 10 minut. Zmiksować tę masę. Truskawki rozgnieść widelcem. W garnuszku zagotować około 1/2 szklanki wody. Kiedy zacznie wrzeć, zdjąć z ognia i dodać żelatynę. Dodać wodę z żelatyną do truskawek. Połączyć z masą rabarbarową. wstawić do lodówki na około 2-3 godziny. 
pokruszyć ciasteczka w malakserze, dodać masło. Wyłożyć tę masę na formę do tarty, piec przez około 15 minut w 180 stopniach. Ostudzić.
Po wyjęciu z lodówki masy truskawkowo- rabarbarowej, ubić śmietankę i delikatnie połączyć z masą. Rozsmarować na ciasteczkowym spodzie. Przed zjedzeniem wstawić do lodówki na kolejne 2-3 godziny.
Smacznego życzy A.! 
(PS. Przepis dodaję do rabarbarowej akcji!)

środa, 28 września 2011

Lisbon story


Lizbona jest chyba najdziwniejszą z europejskich stolic, w których byłam. Od oceanu wieje mroźny wiatr, a w południe praży słońce, z fasad starych kamienic odpada tynk, a z ich wnętrz wieczorami dobiegają dźwięki fado. Kierowcy autobusów są co najmniej nieobliczalni, ale ludzie na ulicach potrafią być cudowni, jeśli się tylko do nich uśmiechnie.

Spałam tam też w najfajniejszym hostelu, w jakim kiedykolwiek byłam, chociaż chyba w najstraszniejszej dzielnicy miasta... Dzielnicą tą było Belem. Jak się okazało, nie była to taka najgorsza okolica. Już pierwszego dnia wieczorem tuż za rogiem odkryłyśmy legendarne miejsce: Pasteis de Belem.
W ciągu dnia ustawiały się tam kolejki turystów, chcących skosztować lokalnych przysmaków, po zmroku zaś my usadawiałyśmy się w jednej z wyłożonych kafelkami sal, gdzie przy stolikach Portugalczycy siedzieli całymi rodzinami, sącząc kawę, czy porto. Ja spróbowałam tam najlepszych eklerów, jakie kiedykolwiek jadłam oraz wspaniałych croissantów. specjalnością zakładu był jednak tradycyjny portugalski deser - leite creme. W Belem podawano go w formie babeczek chyba na cieście półfrancuskim... Ja dzisiaj jednak miałam tylko tyle czasu, by zrobić sam krem. Jest on bardzo podobny do crème brûlée, ale zamiast wanilii dodaje się do niego cynamon. Mój palnik do crème brûlée został jednak w Krakowie, gotowy deser posypałam więc jedynie mielonym cynamonem. I, żeby nie było nudno, podałam z salsą truskawkową.

Przepis:
1 szkl. mleka
4 żółtka
1 łyżka mąki
szczypta soli
100 g cukru
skórka z cytryny
1 laska cynamonu

Podgrzewam mleko z cynamonem i skórką z cytryny, żółtka ubijam z cukrem i mąką. Kiedy mleko ostygnie, dodaję żótka i znów podgrzewam, uważając, żeby masa się nie ścięła. Potem schładzam ją, przelewam do kieliszków i zostawiam w lodówce na kilka godzin. Powinno się jeszcze posypać desery mieszanką cukru z cynamonem i skarmelizować skorupkę, jak na crème brûlée.


Salsa truskawkowa:
0,5 kg truskawek kroję na małą kostkę, posypuję dużą ilością cukru pudru, posiekanymi listkami mięty (jakieś 6 listków) i polewam kilkoma chlustami octu balsamicznego, odstawiam na co najmniej pół godziny i podaję do leite creme.
Smacznego życzy A.! (I dziękuje Agacie za zdjęcia z Lizbony!)



sobota, 25 czerwca 2011

Kiedy powiem sobie dość

Nie jest kolorowo - chociaż A. skończyła już sesję i pozostało jej tylko bronić swojego licencjatu jak Częstochowy, to jednak J. okopana książkami w swoim małym pokoiku zadaje sobie pytanie o sprawiedliwość na tym ziemskim padole, w między czasie ostatkami sił próbując zmierzyć się z jarzmem nauki. Jednak nastała noc Kupały i J. powiedziała sobie dość a A. jej przyklasnęła. Nigdy nie wiadomo, co się robi w noc świętojańską, więc najpierw próbowałyśmy szukać kwiatu paproci, a potem powędrowałyśmy nad Wisłę. Spojrzałyśmy w jej toń i zrozumiałyśmy, że pisane jest nam jedno, nie tam jakieś śluby i biby, tylko beza Powłowej.

Oto i przepis:
5 białek
szklanka cukru pudru
łyżeczka octu winnego
śmietanka 30%
truskawki

Białka ubijamy na pół sztywno i dodajemy, ciągle ubijając, po łyżce cukru, aż piana stanie się lśniąca i sztywna. Na pergaminie formujemy z masy okrągłą bezę i pieczemy,, a właściwie suszymy, w 130 stopniach przez ponad godzinę. To jednak tylko teoria, bo nasza beza piekła się ponad dwie godziny i nadal była trochę surowa w środku. Jak widać - nie jest idealna, ale była niezmiernie smaczna. Na wierzch położyłyśmy ubitą śmietankę z odrobiną cukru pudru i truskawki.
P.S. Przeczytałyśmy, że warto do bezy dodać łyżkę mąki ziemniaczanej i suszyć ją w 100 stopniach nawet do 4 godzin. Wtedy z pewnością będzie imponująca.
Smacznego życzą J. i A.!