W końcu mogę nacieszyć się białą zimą! Jak do tej pory była albo sesja, albo temperatury sprzyjały jedynie delektowaniu się widokiem śniegu przez szybę, a wszelkie spacery (do sklepu) - w moim wypadku - kończyły się licznymi odmrożeniami. W prawdzie dzisiaj nadszedł czas roztopów, ale przez kilka dni mogłam w końcu porzucać śnieżkami i nacieszyć się widokiem pokrytego białym puchem miasta. A propos białego puchu - naszła mnie ogromna ochota na słodki deser, a że w lodówce od wczoraj stały niewykorzystane białka, zlitowałam się nad nimi i zrobiłam tartę z malinami pod śnieżną pierzynką.
Tarta z malinami pod śnieżną pierzynką ciasto:
150 g mąki
30 g cukru
200 g mąki
2 łyżki zimnej wody
nadzienie:
200 g mrożonych malin
150 g śmietanki 30%
1 jajko
90 g czekolady (ja dodałam białą i dwie kostki mlecznej)
pierzynka:
3 białka
1/2 szkl. cukru pudru
Mąkę przesiać do miski, pokroić zimne masło i rozetrzeć z mąką, dodać cukier i wodę i wyrobić ciasto na gładko. Włożyć do lodówki na 30 minut. Nagrzać piekarnik na 180 stopni. Roztopić czekoladę i połączyć w garnuszku z ciepłą śmietanką, rozpuszczać jeszcze przez kilka minut na małym ogniu, aż masa dokładnie się połączy, a gdy ostygnie - dodać roztrzepane jajko. Ciasto rozwałkować na papierze i przełożyć do formy na tartę. Nakłuć widelcem, przykryć papierem i wysypać fasolkę, żeby ciasto się nie wybrzuszało i do piekarnika! Po 15 minutach ściągnąć papier z fasolką i zostawić ciasto na jeszcze 5-10 minut aż się zarumieni. Mrożone maliny obtoczyć w mące, wysypać na ciasto i zalać masą. Wstawić do piekarnika na 20-25 minut. Masa musi się zsiąść. W między czasie ubić białka na sztywno, dodać cukier puder i jeszcze chwilę ubijać. Gdy masa na tarcie się zsiądzie, wyłożyć białka i zmniejszyć temperaturę do 160 stopni. Zostawić w piekarniku na kolejne 20 minut, ale bacznie się przyglądając, żeby białka się nie spiekły za mocno.
P.S. Z okazji Dnia Kota ja i Dżuma życzymy wszystkim kotom radosnego pomrukiwania i miski pełnej smakołyków!
Smacznego życzy J. i Dżuma - ten kot!
Dżuma!!!!!!!!!!! korzystając z okazji chciałabym Cię nakłonić do zawarcia rozejmu. Zapomnijmy o tych ciężkich dla nas obu krakowskich czasach:) I jeszcze zamawiam jeden kawałek tarty z dostawą do Krakowa! Tu jest brzydko i są roztopy...
OdpowiedzUsuńWow! tytuł po francusku, pysznie wyglądające ciasto i zadowolony kot!
OdpowiedzUsuńWszystko pięknie :)
mimo, że pierzynka "śnieżna" to zapachniało na blogu wiosną! uśmiechnięty kot, jaki piękny.
OdpowiedzUsuńWygląda niesamowicie apetycznie :)
OdpowiedzUsuńPiękny kot - urodzony do pozowania. A swoją drogą tarta przepyszna. Polecam!
OdpowiedzUsuń