Wracamy! Co prawda teraz tylko na chwilę, ale za to w jakim stylu!
Oto prezentujemy spaghetti z mulami bez muli :)
Bo z mulami było tak, że najpierw nie chciały się zamknąć, a potem jak się już z osiem zamknęło, to się nie otworzyły, tylko trzy nie sprawiły nam zawodu i oto te trzy dumnie prezentujemy.
Nie licząc zaś mulowej złośliwości spaghetti cud miód:
- spaghetti durum
- 25 dkg muli
- 25 dkg dorsza
- puszka pomidorów
- czosnek
- posiekana pietruszka i lubczyk
- sól i pieprz
Smacznego życzą MiK.
PS Należy jeszcze się przyznać, że przepis ten miałam wrzucić od 1,5 miesiąca. Jednakże lepiej późno niż wcale. Podobno.
Wygląda niezmiernie smakowicie! Coś bym zjadła takiegoooooo......
OdpowiedzUsuńTe mule reprezentują wszystkich sprawiedliwych ludzi na tym padole łez. Wyglądają smacznie, ale ja mam zły dzień i złe życie, bo mam jutro egzamin, a przez tego bloga nie mieszczę się w żadną z eleganckich spódnic. Dobrze, że powróciliście, Wrocławiu!
OdpowiedzUsuń...a na koniec te 3 mule wyrzuciliśmy, ale spaghetti z rybą było pyszne!
OdpowiedzUsuńzdrajca!
OdpowiedzUsuńhehehe, a to ci łobuzy te mule!!!
OdpowiedzUsuńpodoba mi się tutaj u Was :)
Pozdrawiam
Monika
www.bentopopolsku.blogspot.com
Te złośliwe mule... :)
OdpowiedzUsuń