wtorek, 5 marca 2013

Marcowy Królik

Jakiś już czas temu, podczas wieczornej pogawędki przed blokiem kolejny raz mój świat zachwiał się w posadach (raz już tak było w liceum, gdy pod koniec pierwszej klasy upadło Cesarstwo Rzymskie i na początku studiów, gdy uświadomiono mi, że Wielka Brytania nie ma konstytucji). Tym razem M. podzielił się ze mną informacją,  że mięso jest zdrowe (ok, może nie jest to dla was zaskoczenie...ale) ba! - mięso jest nawet zdrowsze od warzyw! Wiadomo, że najzdrowsze są ryby, ale kurom, świnkom, krowom, owieczkom itd. też niczego nie brakuje. Ja jednak nie mogłabym zaliczyć siebie do wielkich entuzjastów jedzenia mięsa. Przyczyną jest głównie to, że w Polsce nie ma zbyt wielkiego wyboru (albo ceny są niezmiernie wygórowane), ale również to, że nie czuję się specjalistą w przyrządzaniu mięs. Niezmiernie chciałabym ten stan rzeczy zmienić, dlatego też ujrzawszy królika w promocyjnej cenie, postanowiłam czem prędzej go nabyć. Byś może wstyd, lub też nie, ale nigdy wcześniej nie przyrządzałam królika. Pomyślałam też, że po co właściwie korzystać z przepisów (w moim przypadku jeśli chodzi o mięsa kończyło się to dosyć kiepsko).  Wymyśliłam więc naprędce coś sama. Okazało się jednak, że nie byłam zbyt oryginalna, bo istnieje już bardzo podobny przepis na królika po liguryjsku. No cóż...we Włoszech wiedzą, co dobre.
Królik po liguryjsku (lub też po mojemu)
500 g królika w kawałkach,
200 ml czerwonego wytrawnego wina,
8 małych marchewek,
dwie garście zielonych oliwek z pestkami,
papryczka peperoncino (lub chilli po prostu),
sól,
świeży rozmaryn,
czosnek,
duża cebula,
4 łyżki oliwy z oliwek.
Oliwę z oliwek mieszamy z posiekanym rozmarynem i przetartym czosnkiem, papryczką chilli w  ilości zależnej od gustu). Tak przygotowaną marynatą nacieramy królika i odstawiamy na godzinę. Na patelni smażymy mięso z obu stron, aż się zarumieni, solimy i po chwili podlewamy winem. Przekładamy królika do garnka i dodajemy marchewki, pokrojoną w ćwiartki cebulę i oliwki. Jeśli sosu jest za mało możemy podlać królika rosołem lub też możemy wlać trochę wody na patelnię, na której smażył się królik i podlać go taką zasmażką. Królik powinien pichcić się na małym ogniu około 1-1,5 godziny pod przykryciem. 
Powiem tyle - być może byłam głodna, jak wilk, ale dawno nic mi tak nie smakowało! Zachęcam więc do eksperymentowania z różnymi rodzajami mięsa.
Jak też się już wydało opuściłam polska ziemię i jak na razie zagnieździłam się w Rzymie. Jako że moje życie ściśle związane jest z dobrym jedzeniem, będę więc co jakiś czas wrzucać posty na temat kulinarnych punktów, przy których warto się zatrzymać (rzymskich i nie tylko).

Smacznego życzy S.P.Q.R. i J.!
...i Wilczyca.

2 komentarze:

  1. Nigdy nie robiłam królika, jakoś odwagi brak, ale muszę to zmienić. przepis do ulubionych:)

    OdpowiedzUsuń
  2. łapaj tego zająca! u nas wiosna! chyba minęła nam druga rocznica bolga i nic nie napisaliśmy o tym...

    OdpowiedzUsuń