Mój temperament cechuje nasilenie przede wszystkim
jednego czynnika – żwawości. Jak na osobę żwawą przystało robię wszystko
szybko. Kiedy idę, ciężko mnie zauważyć. Nim ktokolwiek się spostrzeże potrafię
posprzątać całe mieszkanie, a także nie mogę niestety zbyt długo usiedzieć na
miejscu (no chyba że akurat ktoś przykleił mnie do krzesła). Nie mogę więc
spędzać weekendów bezczynnie, a jeśli akurat nie mam planów, bardzo cierpię. Bo
wiecie, weekendy są zdradliwe. Niby takie przyjemne, bo nic nie trzeba robić.
No ale jak można nie robić nic! Przecież trzeba (tak przynajmniej czuję…)! W
tygodniu plan ustala pracodawca, albo Rektor, ale pod jego koniec, jeśli akurat
nikt inny nie zrobił tego za mnie, sama muszę się zorganizować. Tym razem plan
jest, pociąg ruszył a ja wraz z nim (bo zdążyłam wsiąść do środka, co znowu w
moim przypadku jest nie lada wyczynem). Więc jadę. Chciałoby się napisać – w
nieznane, no ale tak się składa, że akurat wiem, gdzie mam wysiąść. Na miejscu
jednak okazuję się, że muszę czekać, czego szczerze nie znoszę (i dlatego chyba
zawsze się spóźniam). Umilam więc sobie czas piciem cappuccino i pisaniem posta
na bloga, a co!
Wracając do mojego temperamentu, jego przejawy można
dostrzec również podczas mojej kuchennej krzątaniny i choć gotowanie można
nazwać moją pasją, to wolę, zamiast w kuchni, spędzić więcej bezcennych minut po drugiej stronie stołu, konsumując przygotowaną strawę. Dzielę się więc z Wami przepisem – bardzo prostym, na szybkie i
wyjątkowo wakacyjne danie (tu jakby już lato nastało...) – spaghetti alle vongole.
1 kg świeżych
muszli małży,
Mała papryczka chili (lub chilli w proszku),
Spora garść posiekanej natki pietruszki,
Pół szklanki białego wytrawnego wina,
Ząbek czosnku,
Oliwa z oliwek,
Makaron spaghetti (najlepiej pełnoziarnisty)
No więc samo danie przygotowuje się migiem, jednak
najlepiej kilka godzin (a co najmniej jedną) wcześniej namoczyć muszle w dużej ilości wody z odrobiną soli, od czasu do czasu mieszając.
Należy bowiem je oczyścić, z piasku, który mogą mieć w środku. Po tych kilku
godzinach nastawić osoloną wodę na
makaron, a kiedy już go wrzucimy, na patelni podgrzać oliwę, wrzucić papryczkę,
posiekany czosnek i pół z garści pietruszki. Podsmażać przez 3-4 minuty, dodać
pół szklanki wina, odparować przez 2 minuty i wrzucić opłukane muszle. Przykryć
pokrywką co jakiś czas potrząsając patelnią. Kiedy sos, który powstanie z wina,
oliwy i soku z muszli, nieco zgęstnieje, dodać ugotowany makaron. Po wyłożeniu
na talerz posypać świeżą pietruszką. Muszle, które się nie otworzyły, należy
niestety wyrzucić. A resztę można zjeść!
Smacznego życzy J.!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz