poniedziałek, 3 marca 2014

Marchew niezwykła

 Mimo wyjątkowej uprzejmości pogody, nie da się do końca obrócić zimy w wiosnę. Owszem, można zamienić ciepłą kurtkę na lżejszą, można założyć okulary przeciwsłoneczne i przechadzać się powolnym krokiem, udając, że ku spacerom skłaniają nas piękne widoki, a nie nadzieja na pierwszą opaleniznę i zazdrość znajomych. Jednak symptomów wiosny jeszcze nie widać na talerzu. Widziałam wprawdzie rzodkiewki na sklepowych półkach (i oczywiście, skuszona wizją pysznej sałatki, nabyłam je), jednak nie smakują one wiosną nic a nic! Trzeba więc jeszcze trochę poczekać i na razie zadowolić się burakiem, jabłkiem i marchewką. Tę ostatnią spożywam namiętnie. Od dwóch tygodni króluje ona w moim jadłospisie. Na surowo, w zupie, w sałatkach i w tarcie. W końcu trzeba na tę opaleniznę zapracować, nie? 
TARTA MARCHEWKOWA
Temp. pieczenia: 180 stopni, czas przygotowania ok. godziny
Ciasto:
- 130 g mąki pełnoziarnistej,
- 80 g zimnego masła,
- pół łyżeczki soli,
- żółtko,
- zimna woda.
Farsz:
- oliwa z oliwek,
- 500 g startej marchewki,
- pół łyżeczki utartych nasion kolendry,
- łyżeczka startej skórki pomarańczowej,
- ząbek czosnku,
- chili,
- świeży imbir,
- śmietana kwaśna lub 30% (jak kto woli),
-  2 jajka (najlepsze ekologiczne),
- pół szklanki startego grana padano bądź innego twardego sera.

Mąkę rozetrzeć z masłem, dodać sól i żółtko. Zagnieść. Jeśli ciasto nie jest spójne dodać odrobinę zimnej wody. Wyrobione, zostawić w lodówce na pół godziny. Marchewkę utrzeć...ja utarłam na drobnych oczkach, ale szczerze powiem, że brakowało mi chrupiących kawałków i następnym razem chyba marchew drobno pokroję, na średnio rozgrzaną na patelni oliwę wrzucić czosnek i przyprawy (kolendrę, chili wedle uznania i imbir - ok. łyżeczki świeżo startego, ale jak ktoś lubi, może być więcej), poddusić, dodać marchew, wymieszać i dusić ok. 10 minut, dodać skórkę pomarańczową. W misce wymieszać śmietanę, jajka i ser. Rozwałkować ciasto na tartę, wyłożyć do formy i oczywiście obciążyć fasolkami, żeby się nie wybrzuszało. Wstawić do rozgrzanego piekarnika i piec tak ok. 10 minut, ściągnąć fasolki i piec jeszcze przez kolejne 5-7. Wymieszać masę śmietanowo-jajeczno-serową z marchwią i wyłożyć na ciasto. Piec ok. 30-35 minut. Gotowe! Najlepiej smakuje z łyżeczką kwaśniej śmietany, posypana kolorowym pieprzem.

Mam wrażenie, że niektórzy myślą, że trochę zwariowałam, że zostałam członkiem jakiejś sekty, bądź UFO zrobiło mi pranie mózgu. Jestem jednak świadoma, że moje monologi na temat zdrowego odżywiania brzmią trochę jak przejawy neofickiego fanatyzmu. Już trochę spuszczam z tonu, jednak naprawdę wciąż i nadal staram się wcielać w życie plan. Plan mianowicie taki, że nie chcę jeść przetworzonej (nie przeze mnie) żywności i że chcę, żeby to, co jem było bogate w niezbędne składniki odżywcze. Takie niby proste, a jednak...Żegnajcie więc słodycze, biała mąko, pszenne bułeczki, makaronie. Zobaczymy, czy mój zapał nie okaże się słomiany.
Tymaczasem buon appetito życzy J.!


2 komentarze: