poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Lights are blinding my eyes

"Lubisz Nowy York jesienią? Ja mam wtedy ochotę na szkolne zakupy. Gdybym znał twój adres, wysłałbym Ci wiązankę nowiutkich ołówków.” - pisze bohater grany przez Toma Hanksa do Mag Ryan w filmie „Masz wiadomość”. Ja, co prawda, kocham Nowy York, a właściwie tylko jego filmowy obraz, ale kiedy zbliża się jesień i zaczynają się promocje na artykuły szkolne, to wpadam w panikę. Nie chodzę do szkoły już od jakiegoś czasu, a zanim przyjdzie październik czekają mnie jeszcze prawdziwe wakacje, ale mimo to odczuwam potrzebę przepędzania myśli o jesieni, w czym powinny mi pomóc:

-oślepiające słońce, które pod koniec lata nadrabia zaległości

-słuchanie The Streets, którzy mają przyjechać do Polski, ale dopiero w październiku, kiedy ja będę już musiała się uczyć...

-i pieczenie muffinów z malinami

Tak! Znowu prezentujemy maliny. Ale przecież już niedługo ich nie będzie... Jak ja przeżyję to odejście lata?!!!




Przepis (na 6 dużych babeczek):

1 jajko

1 szkl. mąki

1 szkl. cukru

1 szkl. masła

szczypta proszku do pieczenia

chlust mleka

2/3 szkl. malin

50 g gorzkiej czekolady


Wszystko to tak naprawdę odmierzam na oko, mieszam bez większego zastanowienia (maliny się zupełnie rozpadają, ale to nie szkodzi), nakładam do dość dużych foremek na babeczki i piekę przez 35 minut w 180 stopniach. I gotowe!

Można jeszcze pokryć babeczki polewą z serka mascarpone i gorzkiej czekolady. Pozostałą połówkę czekolady po prostu rozpuszczam, czekam aż ostygnie, mieszam z odrobiną mascarpone, która została mi po wczorajszym deserze i dekoruję muffiny. I to tyle... Smacznego życzy A.!


7 komentarzy:

  1. Wyglądają bardzo apetycznie, mimo że zapowiadają jesień:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też już się nastawiam na jesień, kupiłam zeszyty, jem dużo śliwek i uczę się na ten przeklęty egzamin, czyli przedjesień tradycyjna!
    a taką babkę bym zjadła w przerwie chętnie, wiesz?;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Airi, dziękuję za pocieszenie. Mam nadzieję, że ta jesień nie będzie taka straszna.
    A co do przerw i czasów szkolnych, to szalenie wzrusza mnie to wspomnienie i proponuję M., że jej upiekę jakąś babeczkę ze względu na stare dzieje...

    OdpowiedzUsuń
  4. jak tylko ze względu na stare dzieje to ja nie chcę! nowe dzieje też są godne babeczki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. mmmmmm, pysznie wyglądają!!!

    Pozdrawiam
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnemonique, dziękuję za miłe, jak zwykle, słowa!!! M! I tak ci się należy babeczka!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dawaj babeczke! Tylko sobie pojechalam, a tu co? Mi sie tez chyba nalezy...

    OdpowiedzUsuń