To tytuł jednego z rozdziałów książki o Arthurze Schopenhauerze, którą dostałam na urodziny. W tej chwili jeszcze chyba nie ma nocy, ale teraz robi się ciemno tak wcześnie, że jestem zupełnie zdezorientowana. Za to jest to idealna pora na odczucie "lęku metafizycznej samotności". Sam Schopenhauer napisał na ten temat wiersz, a ja zrobiłam na ten temat obiad. Obiad a właściwie lunch sprzed kilku tygodni, przygotowany wspólnie z Anią był wspomnieniem naszych portugalskich wakacji, a konkretnie pewnej cudownej restauracji w Sintrze.
Flaky pie z oliwą truflową
płat gotowego ciasta francuskiego (co za blamaż!)
kilka plasterków delikatnej szynki
ok. 100 g camemberta
ok 100 g mozarelli
śmietanka 30-stka
oliwa truflowa
sól, pieprz, listki bazylii, czarnuszka itp...
Sery i szynkę kroimy w kostkę, wrzucamy do miseczki, gdzie zalewamy je niewielką ilością śmietanki, dolewamy chlust oliwy truflowej i doprawiamy. Formę do zapiekania skrapiamy oliwą, wykładamy ciastem francuskim tak, żeby jego połowa na razie była poza formą, do środka wrzucamy śmietankową mieszankę i przykrywamy resztą ciasta. Wierzch smarujemy mlekiem i posypujemy solą oraz czarnuszką. Pieczemy przez około 30 minut w 180 stopniach. A potem jemy wspominając wakacje...
PS. Restauracja była naprawdę przepiękna (Agata zrobiła zdjęcia), właścicielka bardzo miła (co mnie zawsze dziwi), a poza tym nie mam pojęcia, jak przetłumaczyć flaky pie, ale to, co tam jadłyśmy tak się nazywało...
Życzę smacznego! - A.
ciekawe, ciekawe..
OdpowiedzUsuńhm, i nie takie trudne. oj, zastanowię się nad tym ;]
jak pysznie..
OdpowiedzUsuńjakby nie ta czarnuszka, to bym się skusiła ;-)
OdpowiedzUsuńCudowna zapiekanka :)
OdpowiedzUsuńno ja bym tego nie nazwała "zupełnie banalnym przepisem". No ale co tam kto uważa, co za banalne. Dla mnie to zupełnie nie banalne i wyrafinowane danie. Wygląda pysznie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
www.bentopopolsku.blogspot.com
Karmel-itka, wcale nie jest to trudne! A bardzo smaczne, więc zachęcam.
OdpowiedzUsuńM. proponuję wersję z solą na wierzchu, zamiast czarnuszki.
Sue, dziękuję. Nie tylko piękna, ale pyszna zapiekanka:)
Mnemonique, chodziło mi raczej o prostotę wykonania tego dania, a nie o banalność smaku. Bo smak jest na prawdę super! Szczególnie jeśli ktoś, tak jak ja, kocha trufle, ale absolutnie go na nie nie stać:)
azali powiedz tylko kiedy i przybędę zjeść ;-)
OdpowiedzUsuńcudowne miejsce! skoro podawali tam nieznany bliżej nikomu flaky pie, to może coś jeszcze ciekawego można tam było zjeść?
OdpowiedzUsuńByła to jedna z tych cudownych restauracji, w których obwiązuje bardzo ograniczone menu (tylko kilka pozycji na dany dzień), co oznacza, że wszystko jest świeże:) My spróbowałyśmy wszystkiego, co było do zjedzenia! Oprócz flaky pie była to: zupa krem z marchewki z imbirem i limonką (dziwna, ale pyszna) oraz dwa rodzaje deserów (jeden lepszy od drugiego:)) - torcik czekoladowy z musem z gorzkiej czekolady i mini serniczek na kruchym spodzie z owocami leśnymi i miętą.
OdpowiedzUsuńOch! Zaraz szukam lotów do Lizbony!
OdpowiedzUsuń