piątek, 16 grudnia 2011

Winter Wonderland



Zima, nawet jeśli jej nie ma, sprzyja refleksjom. Przesiadując w kuchni przy kubku herbaty i zajadając maliny od M., zastanawiamy się jakby to było, gdyby towarzyszyli nam nasi wyimaginowani przyjaciele. Na honorowym miejscu na pewno zostałby usadzony Harvey z serialu Suits, który zachwyca nas swoim nienagannym szykiem i charyzmą, gorące napoje serwowałby nam Sheldon Cooper*, na chwilę wpadłaby Carrie Bradshaw, z poślizgiem czasowym (bo ślizgała się po chodniku w swoich manolach) i przyniosłaby nam paczkę ciasteczek Oreo. Świąteczne piosenki śpiewałby Cookie Monster, ale narobiłby takiego bałaganu, że potem nawet Johnattan Ames** nie mógłby znaleźć swojego płaszcza.
Z myślą o nich przygotowałyśmy te oto babeczki, a teraz czekamy aż zadzwoni domofon...

*Bohater serialu Big Bang Theory
**Bohater serialu Bored to Death

Babeczki czekoladowe (wg Nigelli Lawson)
1,5 szkl. mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki stołowe dobrej jakości kakao
¾ szkl. cukru
0.5 szkl.posiekanej gorzkiej czekolady
1 szkl. mleka
⅓ szkl. oleju
1 jajko
0.5 szkl. posiekanych orzechów włoskich

Mokre i sypkie składniki wymieszałyśmy w osobnych naczyniach, a potem połączyłyśmy mieszając niedbale. My nałożyłyśmy ciasto do kokilek i piekłyśmy przez ponad 25 minut w 200 stopniach.
I tyle. 

Smacznego życzą J. i A.!

11 komentarzy:

  1. Uwielbiam te czekoladowe babeczki, też je kiedyś robiłam:-) Cos pysznego:-) Super Ci wyszły:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ślinka leci....poproszę o jedną

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie pyszności! Chętnie wypróbuję przepis:)

    OdpowiedzUsuń
  4. I pojawił się ktoś? Ja na ich miejscu bym przybiegła ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszą być pyszne! :D Chyba się skuszę... ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Judik, dziękujemy za komplementy:)
    Anonimowym osobom nie potrafimy dostarczyć babeczek, ale już ujawnionym i mieszkającym niedaleko, to jak najbardziej:) A może to Harvey? Halo? O rany!!!!
    Tyna, polecamy wypróbowanie przepisu, tym bardziej, że jest bardzo nieskomplikowany. Ale radzimy uważać z ilością proszku do pieczenia, bo u nas babeczki, których nie ma na zdjęciach odrobinę "wyszły z siebie":)
    Tu-tusia, niestety, nadal czekamy, ale bierzemy poprawkę na różnicę czasu, jako że większość znajomych jednak jest ze Stanów... Ale miło nam, że babeczki działają zachęcająco!
    Saratelce także radzimy się skusić!
    Zawsze można dzięki takim babeczkom poczuć odrobinę zimy w środku wiosny, którą mamy w tym roku w grudniu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jej! Otworzyłyście maliny!! Dobre? ;-)
    a do środy wytrzymają te babeczki czy już ich nie ma? Może mi przywieziecie jedną? (obiecuję, że podzielę się z K.)

    OdpowiedzUsuń
  8. no, możemy przywieźć babeczkę, ale może być już cokolwiek nieświeża... A maliny - pycha!

    OdpowiedzUsuń
  9. Maliny i czekolada - cudownie!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  10. a co to takie białe, jakby płatki śniegu na tych babeczkach? wygląda super, idealne do dekoracji.

    OdpowiedzUsuń
  11. A te "płatki śniegu" to coś w stylu płatków kukurydzianych w białej czekoladzie. Można je kupić w Marks&Spencer's. Nie mogłam ich nie kupić, bo miały takie śliczne opakowanie (jak większość rzeczy w M&S). Fragment opakowania widać na drugim zdjęciu:)

    OdpowiedzUsuń