piątek, 28 września 2012

Roma locuta, causa finita


Jak wskazuje tytuł - dzisiaj będzie o podjemowaniu ważnych decyzji. Jak również wskazuje tytuł - jestem w Rzymie. Jestem tu tylko na tydzień, a mam tak ogromną chęć gotować i zwiedzać, że nie wiem za co się zabrać. Przeszłam już (pieszo - sic!) bardzo dużą część miasta i jeśli nie umrę od upału i bólu stóp, aktywność tę mam zamiar kontynuować. Jaśli zaś chodzi o jedzenie, to sklepy i targi kuszą mnie nadmiarem moich ulubionych składników.

Jednak wówczas włącza się wujek Dobra Rada i ostrzega: "Jeteś tu tylko przez tydzień! Jeśli kupisz i pootwierasz za dużo serów, śmietan, jogurtów, past, przecierów, soków i przetworów to albo ci się to wszystko popsuje, albo nie zdążysz tego zjeść i będziesz musiała wyrzucić." O nie! Tego bym nie przeżyła. Proponuję więc podjąć ostateczną decyzję i wybrać zestaw składników, które pozwolą na ugotowanie kilku potaw, ale też szybko się skończą i obejdzie się bez bólu. Ja w tym tygodniu żyję pastą carbonara (podobnie jak J., kiedy przebywała w Perugii). Moją wersję wzbogaciłam o kwiaty cukinii, bo słyszałam, że jest to znany włoski przepis.



Pasta carbonara con i fiori di zuccini

4-5 kwiatów cukinii średniej wielkości
pół filiżanki śmietany kremówki
garść startego parzmezanu
50 g pancetty (albo po prostu pokrojonego w kostkę boczku)
białe wino wytrwane
makaron

Kwiaty cukinii myję delikatnie, wyjmuję ze środka szypółkę i kroję niedbale. Wrzucam parmezan do śmietanki, doprawiam pieprzem. Makaron gotuję aż będzie al dente (ale na prawdę al dente, lekko twardawy w środku). Na patelni podsmażam na chrupko boczek, dodaję chlust wina, pokrojone kwiaty cukinii i makaron. Wyłączam gaz. Wlewam śmietankę z parmezanem i podaję!
Smacznego życzy A.!





5 komentarzy:

  1. piękne zdjęcia :) zazdroszczę pobytu w Rzymie

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy przepis na carbonarę - chętnie bym spróbowała w takiej wersji. Teraz pewnie za późno na kupienie w Polsce kwiatów cukinii, mam nadzieję, że nadrobię to w przyszłym roku.

    OdpowiedzUsuń
  3. k.m.w. dziękuję za komplement:) zdjęcia robiłam małym kieszonkowym aparatem pożyczonym od taty (trochę się wstydziłam, bo dookoła sami turyści z wielkimi lustrzankami), więc tym bardziej cieszę się, że wyszły
    Hania-Kasia, też się obawiam, że sezon na kwiaty cukinii już w Polsce minął. W ogóle zastanawiam się, gdzie można je dostać (poza zerwaniem ich z własnych cukinii w ogródku)...

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie, te zdjęcia żarełka w Rzymie to pełna profeska, jak z jakiegoś wypasionego kulinarnego artykułu w gazecie typu KUCHNIA, czy coś podobnego. Dziewczyno, masz talent.. w głowie, paluszkach i w wogóle..Pozazdrościć..

    OdpowiedzUsuń
  5. TAK NAM SIĘ TEŻ PODOBAJĄ TE ZDJĘCIA, ALE ŻEBY JEŚĆ KWIATKI??
    KWIATY CUKINII WIDZIAŁYŚMY NA BAZARKU Z ŻYWNOŚCIĄ EKOLOGICZNĄ W WARSZAWIE, I W NASTĘPNYM ROKU SPRÓBUJEMY

    OdpowiedzUsuń