Dzień dobry!
Piękna wiosna nadeszła i radosne czasy nastały, a ja się smucę, bo od przyszłego tygodnia koniec z wolnością i swobodą. Korzystając więc z ich ostatnich podrygów postanowiłam upiec kurczę. Całe.
Potrzebowaliśmy więc:
- jednego całego kurczęcia
- 2 cytryn
- dwóch łyżek oliwy z oliwek
- 1/2 główki czosnku
- ziół, m.in. szałwii, tymianku, rozmarynu oraz co kto lubi
- pieprzu i soli
Piekłam go w rękawie przez 45 minut (do włożenia do rękawa też miło mieć pomocnika, kto by pomyślał, że takie małe kurczę może być takie ciężkie...), a potem jeszcze przez 10 minut po rozcięciu rękawa u góry.
Smacznego!
MiK.
PS Jedną pierś zamroziłam, więc gdybyście miały ochotę skosztować, to zapraszam :)
taaaaaaaaaak! chcemy piersi z kurczaka! ale nie będzie trzeba jej jeść zamrożonej? bo z Twoimi zwyczajami, to nie wiadomo... ale jestem głodna!
OdpowiedzUsuńnie trzeba jeść zamrożonej.
OdpowiedzUsuńnie jestem mrożonkową terrorystką :)
ale trzeba się spieszyć, bo jak tak dalej pójdzie i dalej nie będę miała na nic czasu to jeszcze sama ją zjem na zimno!