Otóż czuć już jesień. Należy zaopatrzyć się w ciepłe buty i długie rękawiczki, a także ciekawą książkę na coraz dłuższe wieczory. Ja już w zasadzie pragnę tej jesieni, bo września nie znoszę i najchętniej przeskoczyłabym z sierpnia do października, skoro nie da się do maja.
Na nadchodzące zaś (po tym strasznym wrześniowym czasie burzy i naporu) wieczory idealnym rozwiązaniem będzie kubek mleka, ulubiona książka i pancakes ze śliwkami. Obiecałam dawno temu, że zaprezentuję moją wersję, więc oto i ona.
Ciasto na pancakes:
- szklanka mąki
- 3/4 szklanki mleka
- 50 g rozpuszczonego masła
- cukier waniliowy
- szczypta soli
- szczypta proszku do pieczenia
Placki smażę na małej patelni, bez tłuszczu. Na drugiej (i dużej ;-)) patelni natomiast rozgrzewam łyżkę miodu, na to wysypuję pokrojone w kostkę śliwki i dodaję centymetr startego imbiru.
Et voilà! Smacznego. I do usłyszenia, gdy świat znów nabierze kolorów.
O tak, jesień nadeszła. Słucham własnie, jak krople deszczu uderzają o szyby okien... Cóż. Na taką pogodę - pankejki idealne. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
yummymorning.blogspot.com
Pycha;)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - też chcę pancakesy, po drugie - ładne masz okulary, po trzecie - co tam czytasz?
OdpowiedzUsuńwieje,ale jest pysznie.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze zapraszam jak wrócisz z wakacji, to Ci zrobię. Po drugie dzięki. A po trzecie nie chcesz wiedzieć, co teraz czytam :D
OdpowiedzUsuń